Forum Polne Drogi Strona Główna Polne Drogi
Wagabundowe forum dla trampów, obieżyświatów i włóczykijów. "Nie ważne czym, ważne z kim"
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy    GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Koliberkiem do Hiszpani i spowrotem
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Polne Drogi Strona Główna -> Nasze wyprawy
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
cejotka



Dołączył: 03 Paź 2011
Posty: 376
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Strzeniówka
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 10:54, 25 Maj 2012    Temat postu:

Noc w normalnym łóżku to było coś! Rano jak już wszyscy się wykluli poszliśmy na śniadanie do pobliskiego baru. Paweł prowadzi nas przez wąskie uliczki Talamanki:


Był czas, że miasteczko tętniło życiem, obecnie jednak jest to typowa sypialnia Madrytu. Idziemy spacerkiem wśród gęstej zabudowy. Wokoło cisza i pusto. Ludzi w zasadzie nie widać, choć jest już po 9 rano. Trafiamy do baru, gdzie okazuje się, że chętnych na poranne śniadanie jest więcej. Siadamy przy barze i Paweł zamawia śniadanie: dla dzieciaków czekolada na gorąco, dla nas kawa i ciurros. Tajemnicze ciurros okazują się być grubymi paluchami z ciasta ptysiowego (tak na moje oko, a z czego są w rzeczywistości to inna bajka Mruga) usmażone w głębokim oleju. Można je jeść popijając kawą lub czekoladą lub maczając w napoju. Sympatyczny właściciel postanawia dogadać się z dzieciakami bez pomocy tłumacza i o dziwo mu się to udaje Wesoly

Jak przystało na maleńkie miasteczko wszyscy wszystkich znają a już szczególnie swojego proboszcza. Oczywiście to absolutnie nie oznacza, że uczęszczają na Msze Św. Znają go, bo znają wszystkich w miasteczku. Niestety niegdyś katolicka Hiszpania powoli zmienia się w Hiszpanię ateistyczną Smutny No nic, trzeba mieć nadzieję, że to się w końcu zacznie zmieniać.
Po śniadaniu, które okazuje się być całkiem syte ruszamy do domu, by spakować niezbędne rzeczy i ruszamy do Toledo. Przed domem Pawła, a właściwie przed domem parafialnym:

Jedziemy Pawła samochodem, więc tym razem nie muszę pilotować kierowcy a Czarek ma możliwość odpocząć. Droga do Toledo wiedzie przez Madryt, a właściwie to jego obrzeżami jedną z licznych obwodnic:


Mamy do przejechania około 100 km.
Dość szybko docieramy na miejsce. Toledo to duże miasto położone na pagórkach i w dolinkach, już z daleka widać Starówkę:

Ruch potworny, jedziemy w stronę Starego Miasta, wspinamy się po wąskich uliczkach na podziemny parking tuż przy Starówce. A na parkingu wypożyczalnia rowerów:

W sumie bardzo rozsądne wyjście, bo okazuje się, że uliczki Starego miasta są prześliczne ale bardzo wąskie, w wielu miejscach zakaz wjazdu dla samochodów. Ruszamy na zwiedzanie miasta. Pierwszy kierunek jaki obieramy to katedra. Paweł zapewnia, że jest niesamowita, więc wędrujemy wąskimi uliczkami na przemian w górę i w dół:


Wokoło roi się od sklepików oferujących pamiątki. To z czego słynie Toledo to noże wszelkiej maści poczynając od małych scyzoryków, poprzez noże kuchenne a na wielkich maczetach kończąc.


Docieramy do katedry, kupujemy bilety i idziemy zwiedzać. Na dzień dobry witraże, które zatykają kolorami, misternością wykonania:


Wszędzie wokoło rzeźby, płaskorzeźby, ołtarz to majstersztyk, podobnie chór:




Idziemy do zakrystii. Czegoś takiego jeszcze nie widziałam: całe ściany obwieszone obrazami El Greco dosłownie miejsce w miejsce. To także swoiste muzeum szat liturgicznych. Bogato zdobione ornaty, sprzęty liturgiczne, a wszystko misternie wykonane, najdrobniejsze detale dopracowane idealnie.


Teraz kolej na wirydarz - taki wewnętrzny mini ogród przy większych kościołach i w klasztorach. Przytulne miejsce otoczone krużgankami z pięknymi freskami:


W pewnym momencie natykamy się na protoplastę ferrari:


Hm, oglądając to cudo mieliśmy nieodparte wrażenie, że komfort jazdy był mocno ograniczony Mruga

Wracamy do katedry. Idąc do skarbca po drodze spotykamy polski akcent:

Skarbiec też robi wrażenie:





Dobra, dość zwiedzania katedry, jeszcze kilka zdjęć na zewnątrz i wędrujemy dalej:


Zaczynamy być godni, więc narada co dalej. Hiszpanie mają taki zwyczaj, że obiad da się zjeść mniej więcej od 12.00 do 15.00 a potem jest sjesta i nici z posiłku. Czyli wybór jest taki: albo szukamy na miejscu jakiejś knajpki i ryzyk-fizyk co dostaniemy, albo ładujemy się do samochodu i jedziemy na obiad w miejsce, które Paweł zna i tam na pewno będzie smacznie. Szkoda nam jednak Toledo, bo jest naprawdę urocze i z dużą przyjemnością po nim łazimy. W końcu trafiamy do niedużej restauracji, gdzie większość miejsc zajmują tubylcy. To rokuje dobrze. Faktycznie obiad był bardzo smaczny, odpoczęliśmy chwilę i wędrujemy dalej. Niestety mamy poniedziałek, więc muzea są nieczynne, ale sama atmosfera miasta jest dużym przeżyciem. Natykamy się na kolejną ciekawostkę Toledo: ręcznie robiona biżuteria.Koronkowa robota: na metalowej płytce najpierw wycinany jest wąziutki rowek w różnych kształtach a następnie w ten rowek wbijany jest srebrny lub złoty drucik, miejsce w miejsce, powoli, dokładnie. W ten sposób powstają kolczyki, klipsy, bransolety, wisiory itd. Wykonanie jednego wisiora o średnicy ok 5 cm to czas mniej więcej 4 godzin!




Wędrujemy dalej po mieście. Po drodze spotykamy pomnik Cervantesa i ławki zdobione mozaiką ceramiczną. Podobnie wyglądają tabliczki z nazwami ulic:



Powoli dzień się kończy i musimy zacząć wracać do domu. Jeszcze drobne zakupy: dla Oli kolczyki, dla Bartka nóż i wracamy na parking. Po drodze jeszcze zdjęcia panoramy okolicy:


W domu chwila odpoczynku i Paweł wyciąga nas na spacer po Talamance. Idziemy oglądać most budowany przez Rzymian. To tyle na teraz, przerwa techniczna, bo trzeba wgrać zdjęcia wysłane przez Pawła, a to już musi zrobić Cejot Wesoly
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Flar
Administrator


Dołączył: 29 Wrz 2011
Posty: 264
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Sosnowiec
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pią 11:09, 25 Maj 2012    Temat postu:

Hmmmmm pięknie...
Powrót do góry
Zobacz profil autora
cejotka



Dołączył: 03 Paź 2011
Posty: 376
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Strzeniówka
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 12:24, 25 Maj 2012    Temat postu:

Tak Flarciu, mielibyście z Anią tam używanie, bo Toledo jest niezwykle plastyczne Wesoly
Powrót do góry
Zobacz profil autora
ili



Dołączył: 16 Paź 2011
Posty: 106
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Brynów
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pią 20:36, 25 Maj 2012    Temat postu:

Czarku- spakojna ( z tą piłeczką).Deczko zartowalem Jezyk . W swiecie kierowcow kazdy woli prowadzic (powiedzmy okolo 90%) niz siedziec i myslec za mapą itd,.itd.. A co do pilotowania przez kobiete to calkiem inna bajka--- znacie to... znaczy mam na mysli ze sa bezbłedne Mruga Mruga Mruga i te komendy... rewelacja. Wiem,wiem mam zone i zaczynam kumac ten slang i poznałem nowe dziwne kolory Wesoly Wesoly Wesoly . Chcialem spytac Czaroslawie czy to Wasza pierwsza wieksza zagraniczna wyprawa i nie pytam o Słowacje itp. Polecam DOLOMITY w I szczeka opada. Mialem okazje jechac z Grenobl (F) do Torino (I) itd. od tego czasu szczeke ma kuna sztuczną bo mi kopara poadła.Nie dziwie sie ze Wam sie podobalo ,tego nawet na Brynowie CHYBA nie zobaczycie. Jestem naprawde mile zaskoczony ze poszlo wszystko ok i ze nie mieliscie wiekszych problemów Padam .6 tys .km to naprawdę dobry wynik. A się nagadałem.... Pilka Pilka Pilka Pilka
Powrót do góry
Zobacz profil autora
cejot



Dołączył: 29 Wrz 2011
Posty: 824
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Strzeniówka
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pon 10:00, 28 Maj 2012    Temat postu:

ili napisał:
Czarku- spakojna ( z tą piłeczką).Deczko zartowalem Jezyk . ....


No co ty, Ili, nie sądziłeś chyba, że się obraziłem - na kogoś z Brynowa trudno się obrażać - też żartowałem Mruga Ok!
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Luca



Dołączył: 13 Paź 2011
Posty: 300
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Okolice Kielc
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pon 13:56, 28 Maj 2012    Temat postu:

No Cejoty przyszaleliście Mruga
Fajna wyprawa. Hyhy
Góry we Francji i Hiszpanii od dawna mnie pociągają i pałno tam miejsc, gdzie mozna cieszyć oko i wyszaleć się na zakrętach, ale na razie, to muszą mi starczyć te świętokrzyskie Wesoly

P.S.
To gdzie jedziecie na wakacje, bo Hiszpania mam rozumieć była na rozgrzewkę? Mruga


Ostatnio zmieniony przez Luca dnia Pon 13:58, 28 Maj 2012, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
cejotka



Dołączył: 03 Paź 2011
Posty: 376
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Strzeniówka
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 19:32, 28 Maj 2012    Temat postu:

No jasne, że to była rozgrzewka Mruga Na wakacje wybieramy się na ciąg dalszy Polski, czyli zaczynami w okolicy Kostrzyna nad Odrą i powoli przemierzamy Polskę zygzakiem w dół. Mam wrażenie, że skończymy gdzieś w okolicy najdalej Legnicy, bo my bardzo dokładnie przemierzamy okolicę Wesoly
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Luca



Dołączył: 13 Paź 2011
Posty: 300
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Okolice Kielc
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Wto 7:28, 29 Maj 2012    Temat postu:

Czyli zostanie Wam jeszcze conieco do zwiedzania na kolejne wakacje Mruga
Powrót do góry
Zobacz profil autora
cejotka



Dołączył: 03 Paź 2011
Posty: 376
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Strzeniówka
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 16:13, 29 Maj 2012    Temat postu:

Zaczęliśmy od bagien biebrzańskich jakieś 5 lat temu i powoli kontynuujemy. Polskę północną objechaliśmy, teraz zaliczamy środek zachodni i potem sukcesywnie południe po to by w końcu dotrzeć w okolice Białowieży. Taki jest plan a co z niego wyjdzie to już inna bajka Wesoly
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Luca



Dołączył: 13 Paź 2011
Posty: 300
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Okolice Kielc
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Śro 7:46, 30 Maj 2012    Temat postu:

cejotka napisał:
Zaczęliśmy od bagien biebrzańskich jakieś 5 lat temu i powoli kontynuujemy. Polskę północną objechaliśmy, teraz zaliczamy środek zachodni i potem sukcesywnie południe po to by w końcu dotrzeć w okolice Białowieży. Taki jest plan a co z niego wyjdzie to już inna bajka Wesoly

W podobnym celu zakupiłem starą przyczepkę kempingową Niewiadów do remontu, ale jak do tej pory, to ani remontu, ani wyjazdów. No i przyczepka ostatnio zrobiła się za mała Mruga

Ale odbiegamy od tematu, bo tu Hiszpania jeszcze nie dokończona w foto-opisie.
Dawać mi tu szybko ciąg dalszy Cejotów na hiszpańskiej wysuszonej ziemi Wesoly


Ostatnio zmieniony przez Luca dnia Śro 7:47, 30 Maj 2012, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
NOCEK



Dołączył: 03 Paź 2011
Posty: 495
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Dąbrowa Górnicza
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Śro 14:42, 30 Maj 2012    Temat postu:

Teraz w zastępstwie walczą z wiatrakami Hyhy
Trza przyznać że OKROPNIE im zazdraszczam tej wyprawy , och życie.
Luca jeśli chodzi o przyczepę to u mnie w firmie chcą sprzedać , taką 13.60m - na pewno się zmieścicie Hyhy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Luca



Dołączył: 13 Paź 2011
Posty: 300
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Okolice Kielc
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Czw 9:15, 31 Maj 2012    Temat postu:

NOCEK napisał:
Luca jeśli chodzi o przyczepę to u mnie w firmie chcą sprzedać , taką 13.60m - na pewno się zmieścicie Hyhy

W takiej to ja mogę mieszkać spokojnie z całą rodzinkę przez okrągły rok Rotfl
Tylko czym ja coś takiego uciągnę? Mruga Musiałbym jeszcze zainwestować w jakiegos Stara, albo Jelcza Rotfl
Powrót do góry
Zobacz profil autora
cejot



Dołączył: 29 Wrz 2011
Posty: 824
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Strzeniówka
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Czw 11:20, 31 Maj 2012    Temat postu:

No jak to czym - Jelonkiem Hyhy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Luca



Dołączył: 13 Paź 2011
Posty: 300
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Okolice Kielc
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Czw 13:49, 31 Maj 2012    Temat postu:

cejot napisał:
No jak to czym - Jelonkiem Hyhy

Jelonkiem, to co najwyżej mogę ósemki w środku pokręcić.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
cejotka



Dołączył: 03 Paź 2011
Posty: 376
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Strzeniówka
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 10:43, 11 Cze 2012    Temat postu:

No dobra, to jedziemy dalej Mruga a właściwie tym razem idziemy, bo na autonogach zwiedzamy Talamancę Wesoly Tak jak pisałam miasteczko składa się z wąskich uliczek, głównie jednokierunkowych.


Lekcja poglądowa w kwestii drzewa oliwnego:

Po drodze mijamy zestaw urządzeń do ćwiczeń. Oczywiście Cejot i Olka koniecznie muszą sprawdzić jak to działa Mruga




Docieramy do mostu i parku, w którym rosną głównie topole. Most budowali jeszcze Rzymianie, więc wyobraźnia zaczyna działać i powoli stają nam przed oczami legiony rzymskie maszerujące na wyprawę. Oczywiście most został odnowiony i obecnie wygląda tak:


A tu krótka scenka jakby wyglądało nasze życie gdyby Paweł się nad nami nie ulitował i nie zaprosił pod swój dach Mruga

Wracamy powoli do domu. Tu jeszcze zdjęcie okolicy Talamanki:

Późnym wieczorem wybraliśmy się jeszcze na spacer po pobliskim miasteczku Torrelaguna. Niestety padało, więc chwilę powędrowaliśmy pustymi uliczkami, obejrzeliśmy z zewnątrz spory kościół i wracamy do domu.




Następnego dnia w planach jest zwiedzanie Madrytu. Tym razem Paweł nam niestety nie może towarzyszyć, więc plan jest taki: rano Paweł odstawi nas na obrzeża Madrytu, dalej pojedziemy metrem, zwiedzimy to co da się zwiedzić (święto państwowe, więc muzea zamknięte i na szczęście, bo tym sposobem było więcej czasu na spokojny spacer, przyjrzenie się ludziom i brak stresu, że jeszcze można było coś tam zobaczyć Mruga) a wieczorem Paweł odbierze nas z tej samej stacji, na której nas zostawił.
Kolejny dzień wita nas pogodą w kratkę, raz deszcz, raz piękne słońce, jest dość chłodno, więc rewelacyjna pogoda na zwiedzanie miasta. Po śniadaniu ładujemy się do samochodu i w drogę. Na stacji metra szybka lekcja poglądowa na temat obsługi biletomatów i do zobaczenia wieczorem, Cejoty ruszają na podbój stolicy Hiszpanii Wesoly
Pierwsze zdjęcia to metro:

Narada gdzie jedziemy:

Wysiadamy na Placu Hiszpańskim i oczywiście pierwsze co rzuca się w oczy to piękna fontanna:

A właściwie to dwie fontanny Wesoly

Ta druga to pomnik Cervantesa. Po jednej stronie fontanna, a po drugiej autor Don Kichota i oczywiście rzeźby najbardziej znanego rycerza i jego giermka:


Robimy zdjęcia dzieciakom i nagle słyszymy: "Adin, dwa..." Na co my chórem: "Tri" Wesoly Okazuje się, że obok Rosjanie, którzy przylecieli z Moskwy na mecz do Madrytu. No i proszę, nagle przypomnieliśmy sobie lata wkuwania ruskiego i gadamy z nimi w najlepsze Wesoly A tu jeden z nich krzyczy do kumpla: "Smatri! Druzja iz Polszy" Myślę sobie: "A tak, jasne, "druzja" Mruga"
Pomiędzy dwiema fontannami z okazji święta jest kiermasz, więc z radością obie z Olą lecimy oglądać świecidełka. Panowie jakby mniej radośnie Mruga zwłaszcza Czarek Mruga Kupujemy pamiątki: Ola torbę, Bartek bąka a ja obrus Wesoly oczywiście w pięknym żółtym kolorze Mruga
Wędrujemy dalej w kierunku pałacu i katedry. Po drodze Ola co jakiś czas wydaje dziwne piski i dźwięki zapowietrzające. To oczywiście reakcja na skuterki. Ale fioł! Mruga Coś zdaje się córeczka wdała się w tatusia Mruga

Po drodze wędrujemy mijając kwiaty, park, zabytki i turystów:





Docieramy w okolice pałacu i napotykamy sporo ludzi szukających zarobku w niekonwencjonalny sposób:


Spotkaliśmy kobietę robiącą zdjęcia starym aparatem fotograficznym i na miejscu wywołującą je. Zobaczcie, jeszcze niedawno nie byłaby to wielka atrakcja, w końcu większość robiła zdjęcia na kliszy, więc cóż to za przygoda zobaczyć jak się wywołuje zdjęcie. Teraz w dobie aparatów cyfrowych to ciekawostka niczym przejażdżka wozem drabiniastym Mruga

Patrząc na niebo wygląda na to, że zaraz lunie, wypadałoby zameldować się gdzieś pod dachem. Obok jest katedra, więc doskonały moment na zwiedzanie. Okazuje się, że muzeum katedralne jest czynne, więc idziemy zwiedzać przy okazji przeczekując ulewę Wesoly

W samym muzeum zdjęć robić nie wolno, więc to co zapamiętaliśmy to nasze Wesoly W pewnym momencie wychodzimy na taras katedry skąd rozciąga się piękny widok na Madryt, ale przede wszystkim na pałac i park:


W ramach odpoczynku w tym parku dzieciaki biegały po labiryntach z bukszpanu. Hm, te krzaczki były mokre od deszczu, a nasze dzieci jakoś nie przejmowały się niewielką ilością miejsca w korytarzach, więc w rezultacie były kompletnie mokre jak stamtąd wylazły. Na szczęście był to element hartowania a nie przyczyna choroby Mruga
Kolejne zdjęcia z tarasu:


Idziemy zwiedzać dalej, oglądamy obrazy, szaty liturgiczne, monstrancje, wszystko bardzo bogato zdobione. Powoli zmierzamy na kopułę katedry skąd rozciąga się widok na drugą część Madrytu:



Teraz przychodzi czas na samą katedrę. Tu już można robić zdjęcia, więc kilka jest Wesoly

Ciekawe sklepienie:

Nowoczesne witraże:

Organy:

Wreszcie opuszczamy katedrę i wędrujemy dalej uliczkami Madrytu:




Oprócz zabytków spotykamy też rzecz jasna ludzi:

No i pojazdy namiętnie fotografowane przez Cejota:


Cały dzień na nogach powoli daje się nam we znaki, więc co jakiś czas robimy odpoczynek. Na ławce:

i w kawiarni:

Oczywiście po drodze jak na Hiszpanię przystało spotykamy byczka:

Jakiś taki wściekły był Mruga Ja wolałam się nie zbliżać, ale Olka była dzielna i odważna niczym torreador!
Dzień powoli się kończy. Docieramy do dużego parku w samym centrum Madrytu. Takie nasze warszawskie Łazienki tylko sporo większe. Zaraz na wstępie natykamy się na konną policję patrolującą okolicę:

Chwilę później dzieciaki wydają dziki okrzyk tryumfu i rzucają się na plac zabaw. Hm, a jeszcze przed chwilą ledwie powłóczyły nogami Mruga
Tak wyglądają dzieci po całym dniu łażenia po mieście:



Po jakimś czasie idziemy dalej. Natykamy się na dwóch facetów puszczających ogromne bańki mydlane. Po chwili okazuje się, że to Rosjanie. Błyskawicznie się zaprzyjaźniamy i oczywiście dzieciaki tez koniecznie chcą spróbować Wesoly Tu jest filmik z tego puszczania baniek:
http://www.youtube.com/watch?v=YGfeZkYGSIk&feature=youtu.be
Po dłuższej chwili wędrujemy dalej. Docieramy do sporego stawu, gdzie pływają łodzie. Niestety dzień nam się kończy, więc nie popływamy już.
Tu filmik z ostatnich chwil w parku i jeszcze dwa zdjęcia:
http://www.youtube.com/watch?v=TO3X67rTbWM&feature=youtu.be


Wędrujemy na stację metra, żeby dotrzeć na umówione spotkanie z Pawłem Wesoly Jeszcze ostatnia fotka w metrze i w drogę powrotną:

Na stacji Paweł już na nas czeka. Z radością wsiadamy do samochodu i wracamy do domu Wesoly Kolejny dzień to Avila - miasto Św Teresy.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Polne Drogi Strona Główna -> Nasze wyprawy Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4  Następny
Strona 2 z 4

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin